▼
środa, 18 stycznia 2012
FAWORKI czyli CHRUST bez jajek dla wegan i alergików
Nie możecie jeść mleka i jajek, a kochacie chrust? Okazuje się, że ten karnawałowy specjał da się zrobić bez żółtek i śmietany. Nie jest może tak kruchy i delikatny jak ten oryginalny, tylko bardziej chrupiący, ale w smaku pyszny. Najlepszy świeżutki, zaraz po upieczeniu, bo później nieco twardnieje. Bardzo polecam, o ile nie boicie się kalorii;-)
FAWORKI czyli CHRUST
DLA WEGAN I ALERGIKÓW
Składniki:
½ szklanki gazowanej wody mineralnej,
½ szklanki mleka roślinnego (u mnie ryżowe)
2 łyżki oleju
2 łyżeczki octu (dałam winny)
1 łyżka spirytusu
450g mąki pszennej,
2 kopiate łyżki mąki kukurydzianej
1 łyżeczka cukru kryształu,
mąka do podsypywania,
olej do smażenia,
cukier puder do posypania gotowych faworków,
Wykonanie:
Wymieszać składniki mokre, dodać do mąki z cukrem i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto. Przez kilka minut ciasto uderzać wałkiem (to ma pomóc je napowietrzyć), składając je co kilka uderzeń, po czym cienko rozwałkować. Pociąć na prostokąty, na środku każdego prostokąta zrobić nacięcie wzdłuż i przewlec przez nie koniec faworka. W garnku rozgrzać olej, smażyć partiami faworki na jasnozłoto z obu stron, nie rumienić zbyt mocno (uwaga: smażą się bardzo szybko!). Osączyć na ręczniku kuchennym i przez sitko posypać cukrem pudrem. Smacznego!
podziwiam kreatywność i mam nadzieje przetestować w praktyce, bo wyglądają pysznie
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńOSa, za takie perełki jak ta się należy :)))
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jestem na etapie wymyślania przepisu na faworki, chętnie wypróbuję Twój. Wyglądają zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do Twoich faworków, bo wyglądają jak milion dolców ;) Czy mogę dać mleko owsiane zamiast ryżowego? Będzie gitarka? A powiedz mi jeszcze, po co ta mąka kukurydziana? Musi być? Czy dla kolorku jeno? ;) Dzięki!
OdpowiedzUsuńJasne, mleko jakiekolwiek. A mąkę kukurydzianą dałam dla kolorku, ale też żeby był bardziej kruchy. Jak nie masz, to sobie daruj. Ja też go na pewno będę robić w tym sezonie. Pamiętam, że zaraz po wyjęciu z gara praktycznie się nie różnił w smaku od zwykłego chrustu, ale jak poleżał, to brak żółtek sprawiał, że robił się twardy. Cóż, po prostu trzeba go szybko wszamać, ale u nas nie ma z tym problemu:)
UsuńDzięki OSko, my mu nawet nie damy wystygnąć, a co dopiero poleżeć ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń